Na ślub syna dałam 5 tys. zł. Oddałam wszystkie oszczędności, a synowa i tak nazwała mnie sknerą
Helena zawsze była oszczędna. Przez lata odkładała każdy grosz, mając nadzieję, że kiedyś będzie mogła pomóc swojemu synowi, kiedy najbardziej będzie tego potrzebował. Wiedziała, że ślub i wesele to ogromne wydatki, więc postanowiła, że da mu w prezencie swoje oszczędności – 5 tysięcy złotych, które odkładała przez kilka lat.
Ślub odbył się w pięknej scenerii, goście bawili się do białego rana, a Helena czuła dumę, widząc szczęście na twarzach młodej pary. Kopertę z pieniędzmi wręczyła synowi z uśmiechem, przekonana, że to będzie dla nich duża pomoc na nową drogę życia. Była pewna, że zrobiła wszystko, co mogła, aby ich wesprzeć, i z czystym sercem wróciła do domu po uroczystości.
Jednak to, co wydarzyło się kilka dni później, wywróciło jej świat do góry nogami.
Niezasłużona krytyka
Helena siedziała spokojnie w domu, gdy otrzymała telefon od syna. Rozmowa zaczęła się miło, syn opowiadał o podróży poślubnej, ale po chwili temat zszedł na pieniądze. „Mamo, dziękujemy za prezent, ale…” – zaczął syn, a Helena poczuła ukłucie niepokoju. „…ale Kasia uważa, że mogłaś dać trochę więcej. W końcu to był nasz wielki dzień, a ty zawsze byłaś oszczędna”.
Helena zaniemówiła. 5 tysięcy złotych to były wszystkie jej oszczędności! Dała wszystko, co miała, żeby pomóc swojemu dziecku. „Jak to więcej?” – zapytała zszokowana. „To całe moje oszczędności! Zrobiłam to, bo was kocham i chciałam wam pomóc, ale nie mam więcej pieniędzy”.
Z drugiej strony telefonu zapadła cisza. A potem syn powiedział słowa, które Helena zapamiętała na zawsze: „Kasia mówi, że to trochę mało, jak na matkę chrzestną. Ona uważa, że powinnaś się bardziej postarać”.
Bolesna rozmowa
Helena poczuła, jak łzy napływają jej do oczu. Przez całe życie starała się być dla syna najlepszą matką. Pracowała ciężko, oszczędzała na jego przyszłość, a teraz, po takim geście, została nazwana sknerą? W jej głowie kłębiły się myśli. Jak mogło do tego dojść? Jak mogła zostać tak źle oceniona przez osobę, która ledwo weszła do rodziny?
Następnego dnia postanowiła porozmawiać osobiście z synem i synową. Spotkali się w kawiarni. Helena, wciąż zraniona, próbowała wyjaśnić swoje uczucia. „Kasiu, oddałam wam wszystko, co miałam. To były moje oszczędności na lata. Nie mam więcej pieniędzy, ale chciałam, żebyście wiedzieli, że bardzo was kocham i to był mój sposób, żeby wam pomóc” – powiedziała cicho.
Synowa tylko wzruszyła ramionami. „Wiesz, Helena, inni goście dali więcej. Po prostu czujemy, że mogłaś się bardziej postarać. To nasz jedyny ślub” – dodała obojętnie, nie patrząc nawet na Helenę.
Helena nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Wyszła z kawiarni z ciężkim sercem, wiedząc, że relacje z synową nigdy nie będą już takie same.
Czy rodzina jest najważniejsza?
Od tego dnia Helena czuła, jak dystans między nią a synem rośnie. Synowa unikała jej na spotkaniach rodzinnych, a jej syn stawał się coraz bardziej obojętny. Mimo że Helena oddała wszystko, co miała, to nie zyskała uznania. Zamiast tego, poczuła się osądzona i odrzucona przez własną rodzinę.
Nie mogła zrozumieć, jak coś takiego mogło się wydarzyć. Jak można oczekiwać więcej, gdy ktoś daje wszystko, co ma? Czy miłość i poświęcenie naprawdę nie mają żadnej wartości, jeśli nie towarzyszy im odpowiednia suma pieniędzy?