Córka mojego partnera zamieniła moje życie w koszmar. Gdy miałam nadzieję, że zły sen się wkrótce skończy, zadzwonił telefon…

Kiedy wprowadziłam się do Marcina, myślałam, że zaczynam nowy, szczęśliwy rozdział życia. Jednak jego córka, Ania, od pierwszego dnia robiła wszystko, by uprzykrzyć mi życie. Wyzwiska, małe złośliwości, a potem coś znacznie gorszego…

Miałam już dość i postanowiłam się wyprowadzić. Ale kiedy pakowałam ostatnią walizkę, zadzwonił telefon. To, co usłyszałam, zmieniło wszystko. Wtedy zrozumiałam, że Ania skrywała mroczny sekret…

Początek nowego życia?

Kiedy poznałam Marcina, wydawało mi się, że los w końcu się do mnie uśmiechnął. Po rozwodzie, w którym straciłam niemal wszystko, byłam gotowa na nową miłość. Marcin był troskliwy, dojrzały i wydawał się być dokładnie tym, kogo potrzebuję. Jedyną „niespodzianką” w pakiecie była jego nastoletnia córka, Ania. Marcin szybko zaproponował, żebym się do nich wprowadziła. Mówił, że Ania na pewno mnie polubi. Jednak od pierwszego dnia w nowym domu wszystko zaczęło się psuć. Ania była uprzejma jedynie w obecności ojca. Gdy tylko zostawałyśmy same, zaczynała się wojna.

Złośliwości i napięcie narastają

Zaczęło się niewinnie – przemilczane „dzień dobry”, niezłośliwe uwagi pod moim adresem. Potem było już tylko gorzej. Ania sabotowała moje rzeczy: niszczyła kosmetyki, a nawet raz zniszczyła ważny dokument, twierdząc, że „wypadł jej z ręki”. Marcin bagatelizował sytuację, mówiąc, że „nastolatki tak mają”. Pewnego wieczoru, kiedy przygotowywałam kolację, usłyszałam, jak Ania mówi przez telefon: „Nie martw się, jeszcze trochę, a ta wariatka sama stąd ucieknie”. Moje serce zamarło. Do tej pory myślałam, że chodzi o buntowniczą fazę. Teraz wiedziałam, że jej zachowanie było celowe.

Telefon, który wszystko zmienił

Po miesiącach znoszenia upokorzeń postanowiłam się wyprowadzić. Marcin próbował mnie zatrzymać, ale nie chciał przyznać, że jego córka zachowywała się okrutnie. Zrozumiałam, że jestem w tej walce sama. Pakowałam walizki, kiedy zadzwonił telefon. To była Ania. „Nie odchodź, proszę… Muszę ci coś powiedzieć”, usłyszałam jej drżący głos. Zaskoczyło mnie to, bo nigdy nie próbowała okazać choćby krzty życzliwości. „To wszystko… to moja matka mnie do tego zmusiła. Kazała mi cię zniszczyć, żebyś odeszła. Groziła, że inaczej przestanie mnie wspierać finansowo”.

Prawda wychodzi na jaw

Zamurowało mnie. Wiedziałam, że matka Ani, Ewelina, nie była zachwycona tym, że Marcin związał się ze mną, ale nie przypuszczałam, że mogła posunąć się tak daleko. Kiedy Marcin wrócił, powiedziałam mu o wszystkim. Był w szoku, ale Ania potwierdziła wszystko w jego obecności. Przyznała, że matka manipulowała nią i wywierała na nią presję, by nas rozdzielić. Marcin zrozumiał, że bagatelizując moje obawy, niemal stracił kogoś, na kim mu zależało. Obiecał, że postawi granice i będzie walczył o nasz związek.

Co wy byście zrobili? Historia Ani uświadomiła mi, jak wielką cenę można zapłacić za manipulacje i brak szczerości. Czy bylibyście w stanie wybaczyć dziewczynie, która zamieniła wasze życie w koszmar, wiedząc, że była tylko pionkiem w cudzej grze? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, jak byście postąpili!

error: Treść zabezpieczona !!