Siostra była przekonana, że oba mieszkania powinny trafić do niej, ponieważ ma dwoje dzieci.
Siostra od lat była przekonana, że zasługuje na oba mieszkania po rodzicach. Dlaczego? Bo ma dwoje dzieci, a według niej, to wystarczający argument, by odebrać wszystko, co mogłoby należeć do jej brata. Jej zachowanie zaczynało z dnia na dzień narastać, aż pewnego dnia prawda wyszła na jaw…
Kiedy sprawy rodzinne stają się kwestią mieszkania, pojawiają się ukryte konflikty. Siostra nie mogła zrozumieć, dlaczego jej brat również miał prawo do tego, co według niej powinna dostać ona. A to, co wydarzyło się podczas rodzinnej rozmowy, zaskoczyło wszystkich…
Marta od zawsze czuła, że to ona powinna dziedziczyć po rodzicach. „Przecież mam dwoje dzieci” – powtarzała wszystkim, jakby to był wystarczający powód. Po śmierci matki, sprawa dwóch mieszkań stała się kością niezgody między nią a jej bratem, Michałem. Ich relacje były napięte od dawna, ale kwestia spadku postawiła kropkę nad i.
Marta z wielką pewnością siebie zaczęła wprowadzać swoje plany w życie, nie czekając na decyzję brata. „To wszystko należy się mnie” – mówiła, stojąc z kluczami przed jednym z mieszkań, do którego zamierzała się wprowadzić. Michał nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Jak to możliwe, że siostra, z którą dorastał, nagle postanowiła przejąć wszystko?
Spotkanie rodzinne – wybuch emocji
Rozmowa, która miała rozwiać wszelkie wątpliwości, szybko przerodziła się w kłótnię. Marta nie przyjmowała żadnych argumentów. „Ty nie masz dzieci, Michał! Nie potrzebujesz tego mieszkania tak, jak ja. Moje dzieci muszą gdzieś mieszkać!” – krzyczała, przekonana, że jej sytuacja daje jej pełne prawo do spadku. Michał w odpowiedzi tylko pokręcił głową. „Ale to nie tak działa, Marta! Mamy takie same prawa. A poza tym, to tata zadecydował inaczej.”
W tym momencie wszystko się zaogniło. Marta rzuciła kilka nieprzyjemnych komentarzy pod adresem Michała, zarzucając mu, że nie dbał o rodziców, że nie interesował się rodziną, podczas gdy ona „poświęciła” swoje życie dla dzieci. Ale Michał był spokojny. Wiedział, że prawda w końcu wyjdzie na jaw.
Szokująca decyzja ojca
Podczas spotkania z notariuszem, na które oboje zostali wezwani, Marta wciąż była pewna swojego. „Zaraz się przekonamy” – powiedziała z ironicznym uśmiechem, patrząc na Michała. Gdy notariusz zaczął czytać testament, jej twarz stopniowo zmieniała wyraz.
Ojciec, w swoim testamencie, jasno określił, że mieszkania zostaną podzielone… ale nie w taki sposób, jak Marta myślała. Jedno mieszkanie miało trafić do Michała, drugie – do niej. Ale był jeden haczyk. Marta miała otrzymać swoje mieszkanie dopiero po 10 latach, a przez ten czas Michał miał prawo z niego korzystać, by wynająć je i uzyskać środki na realizację swoich marzeń.
Marta nie mogła uwierzyć własnym uszom. „Jak to możliwe? To niesprawiedliwe! Przecież ja mam dzieci!” – wrzeszczała, a łzy zaczęły napływać jej do oczu. Michał, choć był w szoku, wiedział, że tata musiał mieć powód, by tak zdecydować. W końcu Marta przez lata traktowała go z wyższością, jakby tylko ona miała prawo do wszystkiego.
Prawda, której nikt się nie spodziewał
Notariusz przerwał emocjonalną burzę jednym zdaniem: „Wasz ojciec wiedział, że Marta planuje sprzedaż mieszkań, a pieniądze przeznaczyć na spłatę długów hazardowych swojego męża. Dlatego podjął tę decyzję, by chronić wasze dziedzictwo.”
Michał spojrzał na Martę, która stała jak wmurowana. Nie miała pojęcia, że ojciec znał jej sekrety. Cała jej pewność siebie zniknęła w mgnieniu oka. Teraz, gdy wszystko wyszło na jaw, musiała stawić czoła nie tylko Michałowi, ale też prawdzie, której tak długo unikała.