Kiedy powiedziałam teściowej, że wyprowadzamy się za granicę, spodziewałam się łez. Zamiast tego przyniosła walizki – dla siebie.

Wyprowadzka za granicę miała być dla nas nowym początkiem – ucieczką od trudnych relacji z teściową.

Kiedy jednak podzieliłam się tą decyzją, reakcja jej była zupełnie inna, niż oczekiwałam… Wyobrażasz sobie, że zamiast żalu, zobaczyłam w jej rękach walizki? Okazuje się, że plany teściowej były bardziej skomplikowane niż ktokolwiek się spodziewał… 

Nowy rozdział

Wyprowadzka za granicę była decyzją, którą z mężem podjęliśmy po długich rozmowach. Odkąd się pobraliśmy, relacje z jego matką nie układały się najlepiej. Zbyt często wtrącała się w nasze sprawy, oczekiwała, że będziemy jej słuchać, a każde nasze „nie” traktowała jak osobistą zniewagę. Miałam nadzieję, że nowy start w innym kraju pomoże nam odciąć się od ciągłych sporów i oskarżeń. Mąż podzielał moje zdanie, choć obawiał się reakcji swojej mamy. Jednak ja byłam pewna, że damy radę.

W końcu, po miesiącach planowania, nadszedł ten dzień. Siedzieliśmy w salonie, a ja, trochę z trudem, próbowałam powiedzieć teściowej o naszych planach. – Wyprowadzamy się – powiedziałam. – Na stałe. Do innego kraju. Spodziewałam się łez, pretensji, może nawet awantury. Teściowa zawsze była emocjonalna i szybko wpadała w złość. Co stało się tym razem? Nic z tych rzeczy.

Pierwsze zaskoczenie

Patrzyła na nas przez chwilę, a potem… wstała. – To świetna wiadomość! – powiedziała z entuzjazmem, jakiego się nie spodziewałam. Mąż i ja wymieniliśmy zdezorientowane spojrzenia. Co miała na myśli? Dlaczego nagle jest tak zadowolona? Nim zdążyłam o coś zapytać, teściowa wyszła z pokoju i… wróciła z walizkami. Dla siebie.

– Co to jest? – zapytałam niepewnie, wskazując na jej bagaż.
– Och, myślałam, że wyprowadzamy się razem! – odpowiedziała radośnie. – Przecież nie zostawicie mnie tutaj samej? Na pewno macie duże mieszkanie, prawda?

Kłótnia wisi w powietrzu

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Mąż milczał, jakby czekał, aż to ja rozwiążę problem. W końcu, widząc, że muszę przejąć inicjatywę, spróbowałam spokojnie jej wyjaśnić, że nasze plany nie obejmują jej przeprowadzki. – To nasza decyzja – zaczęłam delikatnie. – Chcemy być tam sami, bez nikogo.

Jej wyraz twarzy momentalnie się zmienił. – To wasza decyzja? A co ze mną?! – wybuchła. – Myślałam, że jestem częścią waszej rodziny! Poświęciłam dla was tyle czasu, a teraz chcecie mnie zostawić? Jak możecie być tak samolubni?!

Mąż próbował jej tłumaczyć, że potrzebujemy prywatności, że chcemy skupić się na sobie, ale teściowa nie słuchała. Jej głos narastał z każdą sekundą. – Tyle razy wam pomagałam, a wy teraz chcecie uciec, żebym nie miała na was wpływu, co? Myślicie, że nie wiem, co planujecie? – rzuciła z wściekłością.

Tajemnica wychodzi na jaw

Zrobiło się gorąco. Zamiast łez, mieliśmy do czynienia z burzą. Próbowałam wytłumaczyć, że chcemy po prostu trochę spokoju, że nowy start pomoże nam jako małżeństwu, ale teściowa nie dawała się przekonać. Jej słowa stały się coraz bardziej gorzkie, aż w końcu wybuchła z czymś, czego się kompletnie nie spodziewałam. – A co z pieniędzmi, które pożyczyłam wam na ślub? Na pewno o tym zapomnieliście! Teraz, jak się wyprowadzicie, nigdy ich nie odzyskam!

Spojrzałam na męża. On też był zaskoczony. O pożyczce nigdy mi nie mówił. Nagle wszystko zaczęło nabierać sensu. Teściowa nie chciała nas kontrolować, chciała nas mieć blisko siebie, żeby upewnić się, że oddamy jej pieniądze. To wyjaśniało, dlaczego tak nalegała, by zawsze być blisko nas i dlaczego jej reakcja na wyjazd była tak gwałtowna.

Jaką decyzję podjąć?

Zapanowała cisza. Zrozumiałam, że nie chodziło o emocjonalne więzi, ale o coś zupełnie innego. Z jednej strony poczułam ulgę – to nie była kwestia tego, że nie potrafiła nas puścić, ale jednocześnie uderzyło mnie to, jak daleko była gotowa się posunąć, bylebyśmy jej nie zostawili.

Czy w końcu się wyprowadziliśmy? Tak, ale z zupełnie innym podejściem. Teraz już wiedziałam, że teściowa nie podda się łatwo, ale zrozumiałam też, że prawdziwe intencje ludzi często kryją się głębiej, niż to, co widzimy na pierwszy rzut oka.

Co myślicie o tej historii? Jak wy byście postąpili na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

error: Treść zabezpieczona !!