Latami szukałam tego jedynego, a on był tuż obok. Byłam ślepa i głucha, że się nie zorientowałam

Przez lata czułam się samotna, choć ciągle byłam otoczona ludźmi. Szukałam tej prawdziwej, wielkiej miłości – tej, która miała zmienić moje życie na zawsze. Randki, romanse, niekończące się próby znalezienia kogoś, kto stanie się dla mnie wszystkim… ale ciągle trafiałam na kogoś, kto przynosił mi tylko rozczarowanie i zawód. A tymczasem…

Mój bliski przyjaciel zawsze był obok. Znaliśmy się od dzieciństwa, dzieliliśmy ze sobą każdą tajemnicę, ale nigdy nie spojrzałam na niego w inny sposób. Wszystko zmieniło się pewnego wieczoru, gdy przypadkowo spotkaliśmy się na spacerze… i w końcu dostrzegłam to, co było tuż pod moim nosem…

Przyjaciel na dobre i złe

Z Kubą znaliśmy się od dzieciństwa. Był moim przyjacielem na dobre i złe, człowiekiem, któremu mogłam zaufać w każdej sytuacji. Gdy inni odchodzili, on trwał przy mnie. Przeszliśmy razem przez burzliwe czasy – wspieraliśmy się wzajemnie po rozstaniach, śmialiśmy się na ślubach wspólnych znajomych, piliśmy wino, gdy świat walił się nam na głowy. Kuba zawsze mnie słuchał, rozumiał jak nikt inny, ale ja… ja nigdy nie myślałam o nim w sposób romantyczny.

Ciągłe poszukiwania miłości

Przez lata wędrowałam od jednej relacji do drugiej, mając nadzieję, że w końcu trafię na tego jedynego. Ale zawsze coś było nie tak. Zbyt ambitny, za mało czasu dla mnie, nieumiejętność rozmowy o uczuciach… Z każdym kolejnym mężczyzną miałam poczucie, że czegoś brakuje. Moje życie to była wieczna gonitwa – szukanie czegoś, czego nie mogłam uchwycić.

Kuba często patrzył na mnie z mieszaniną rozbawienia i troski, kiedy wracałam z kolejnej randki, która nie wypaliła. Śmiał się, że jestem zbyt wybredna, a ja zbywałam to żartem. Nie widziałam tego, co miałam tuż przed oczami. Byłam tak skupiona na mojej idealnej wizji miłości, że nie dostrzegałam tego, co miałam.

Przełomowy wieczór

Pewnego wieczoru, po kolejnej rozczarowującej randce, wyszłam na spacer, by oczyścić umysł. Przypadkiem spotkałam Kubę, który spacerował z psem. Na początku rozmowa toczyła się jak zwykle – rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, śmialiśmy się. Ale tego wieczoru coś się zmieniło. Spojrzałam na niego inaczej, jakby zdjęto mi z oczu klapki. Nagle zaczęłam dostrzegać, jak ciepło patrzy na mnie, jak z uwagą słucha każdej mojej opowieści, jak jego uśmiech rozświetla twarz.

Zdziwiło mnie to, jak bardzo zaczęłam się denerwować, gdy nasze spojrzenia się spotkały i po raz pierwszy poczułam… coś więcej. Myślałam o nim przez całą noc, a rano nie wiedziałam, co mam robić. Próbowałam się uspokoić, wmówić sobie, że to tylko chwilowe uczucie. Jednak od tego dnia wszystko było inne.

Czas na decyzję

Wiedziałam, że jeśli zrobię pierwszy krok, może to zniszczyć naszą przyjaźń, ale w końcu zrozumiałam, że czasem warto zaryzykować. Ostatecznie, po wielu wewnętrznych wątpliwościach, postanowiłam wyznać mu swoje uczucia. Z duszą na ramieniu, zaprosiłam go na kolację, która miała stać się momentem prawdy.

Podczas kolacji Kuba był jak zwykle – wesoły, swobodny, spokojny. W końcu nie wytrzymałam i po prostu wypaliłam: „Kuba, może to zabrzmi dziwnie, ale… czy kiedykolwiek myślałeś o nas inaczej? W sensie… razem?” Zawahał się, jakby zaskoczony, ale jego oczy mówiły więcej, niż słowa mogłyby wyrazić.

Cała prawda na jaw

Kuba wyznał mi, że kochał mnie od zawsze. Czekał cierpliwie, licząc na to, że kiedyś dostrzegę to, co miał tuż przed oczami. Ale nigdy nie miał odwagi powiedzieć tego wprost, nie chciał ryzykować przyjaźni. Jego wyznanie było dla mnie szokiem, czułam się jednocześnie szczęśliwa i przerażona.

Prawda wyszła na jaw. Kuba, który zawsze był obok, zawsze wspierał, był tą osobą, którą latami szukałam. Przepełniła mnie wdzięczność i szczęście, że po tylu latach w końcu to zrozumiałam.

Co sądzicie o tej historii? Jakbyście postąpili na miejscu bohaterki? Podzielcie się swoją opinią w komentarzach na Facebooku!

error: Treść zabezpieczona !!