Teść rządził domem twardą ręką i oczekiwał, że dla jego syna będę pokorną kucharką i sprzątaczką. Ale szybko się przekonał, że popełnił błąd
Gdy wyszłam za mąż, sądziłam, że w końcu mam swoje miejsce na ziemi. Mój mąż był miłością mojego życia, ale jego ojciec – no cóż, to była zupełnie inna historia. Teść okazał się człowiekiem twardym i surowym, a jego wymagania były jasno postawione: synowa ma być pokorną kucharką i sprzątaczką, bez własnego zdania…
Ale ja nie zamierzałam poddać się bez walki. Gdy przeszłam od cichych protestów do działań, w naszym domu zaczęły się burze. Teść przekonał się, że nie jestem jedną z tych, które milcząco spełniają polecenia. Sprawy przybrały nieoczekiwany obrót, a końcowe wydarzenia zaskoczyły nawet mnie…
Początek nowego życia
Początek naszego małżeństwa zapowiadał się pięknie. Miałam nadzieję na spokój i wspólne tworzenie domu z moim mężem. Ale już pierwsze dni pokazały, że nie będzie to takie łatwe. Mój teść, człowiek starszej daty, uważał, że synowa powinna być pokorną gospodynią, gotową na każde zawołanie męża i jego rodziny. Nie mógł wyobrazić sobie innego układu – kobieta miała służyć domowi i rodzinie. Mnie takie podejście było obce.
Pierwsze spięcia
Wszystko zaczęło się od drobnych uwag. „Czemu nie ma jeszcze obiadu?”, pytał teść, gdy wracał z pracy. „Mój syn zasługuje na ciepły posiłek, nie na to, żeby mu kanapki podawać!” – rzucał z przekąsem. Początkowo starałam się tłumaczyć, że wracam z pracy później i zwyczajnie nie miałam czasu na przygotowanie obiadu. Mój mąż milczał, nie stając ani po mojej stronie, ani po stronie ojca. Każdego wieczora czułam coraz większą presję, a każda chwila spędzona w kuchni lub przy sprzątaniu przypominała mi o jego wymaganiach.
Próba narzucenia porządku
Jednak gdy teść przyszedł do nas pewnego dnia i zaczął układać mi grafik obowiązków, wściekłam się. „Kucharka i sprzątaczka – oto, czego mój syn potrzebuje!” – stwierdził bez skrępowania. A kiedy zobaczył, że odwracam się do niego bez słowa, dodał: „Mam nadzieję, że nie sądzisz, że tak po prostu będziesz tu sobie rządzić?” To był dla mnie moment przełomowy.
Szybko się przekonał, że popełnił błąd
Na początku spróbowałam porozmawiać z mężem. Powiedziałam mu, że potrzebuję jego wsparcia i wyjaśniłam, jak bardzo rani mnie postawa jego ojca. On jednak, jak zawsze, jedynie wzruszył ramionami i powiedział, że „taki już jest”. Zdenerwowana i bezsilna, podjęłam decyzję: jeśli nie mogę liczyć na wsparcie męża, zacznę działać na własną rękę.
Zaczęłam zmieniać zasady. Kiedy teść ponownie przyszedł na kolację, postawiłam przed nim pusty talerz i oznajmiłam: „Dziś każdy robi sobie kolację sam.” Teść zdębiał, ale po chwili wrócił do swojej roli i rzucił: „Młoda damo, w tym domu to ja ustalam zasady!” Byłam gotowa, aby odpowiedzieć mu równie twardo, jednak mój mąż niespodziewanie stanął po mojej stronie, mówiąc: „Tato, może pozwólmy jej robić, jak uważa.”
Gdy teść próbował postawić na swoim
Niestety, to był dopiero początek. Teść uznał, że musi przywrócić „porządek” w naszym domu. Zaczęły się regularne wizyty kontrolne, podczas których oceniał, czy dobrze posprzątałam, a obiady sprawdzał niemalże pod lupą. Sytuacja była napięta, aż w końcu pewnego wieczoru wybuchła prawdziwa burza. „Dość tego!” krzyknęłam. „Nie jestem ani kucharką, ani sprzątaczką. Jestem żoną twojego syna, a ty nie masz prawa mówić mi, co mam robić!”
Niespodziewany obrót spraw
Ku mojemu zdziwieniu, w chwilę później, mój teść złagodniał. Spuścił wzrok, mrucząc coś pod nosem. Potem, przyznał się, że sam nigdy nie doświadczył, by ktoś stawił mu opór. „Wiesz co, dziewczyno,” powiedział cicho, „może jednak nie jesteś taka, jak myślałem.” Od tamtej chwili zaczął traktować mnie z większym szacunkiem, a moje relacje z mężem zaczęły się poprawiać.
Prawda na końcu
Okazało się, że teść sam całe życie czuł się niewidoczny i podporządkowany – swojemu ojcu, a później innym mężczyznom z rodziny. Teraz, mając rodzinę syna, próbował to zmienić, przejmując kontrolę nad naszym życiem. Z czasem zrozumiał, że droga, którą wybrał, była błędna, a nasze relacje stały się dużo cieplejsze.