Zaszłam w ciążę, gdy miałam 17 lat. Ojciec mojego syna uciekł jak tchórz. Po 10 latach domaga się kontaktów z dzieckiem

Byłam jeszcze dzieckiem, kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą. Ojciec mojego syna zniknął, jakby nigdy go nie było. Przez lata walczyłam o to, by zapewnić mojemu dziecku wszystko, czego potrzebuje. I kiedy już myślałam, że przeszłość to zamknięty rozdział, niespodziewanie stanął w drzwiach…

Po dziesięciu latach nieobecności i ciszy chciał nadrobić stracony czas, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ale jego pojawienie się w naszym życiu wywołało lawinę emocji i kłótni. Co wydarzyło się dalej, przeczytasz poniżej…

Młodzieńcza miłość czy życiowy błąd?

Miałam 17 lat, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Byłam zakochana po uszy w Darku, chłopaku z mojej szkoły, który zawsze wydawał się pewny siebie i odpowiedzialny. Jednak kiedy wyznałam mu, że spodziewam się dziecka, jego pewność siebie zniknęła. Po kilku dniach unikał mnie na korytarzach, a w końcu oznajmił, że nie jest gotowy na dziecko i że to nie jego problem. Zniknął z mojego życia, jakby nigdy w nim nie istniał.

Samotna walka o przyszłość

Rodzice byli wściekli, ale po czasie zaakceptowali sytuację. Urodziłam mojego syna, Michała, i od pierwszego dnia obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by zapewnić mu lepszą przyszłość. Skończyłam szkołę, znalazłam pracę, a każdy zarobiony grosz inwestowałam w jego potrzeby. Michał rósł na mądrego i szczęśliwego chłopca, choć w jego życiu zawsze brakowało ojca.

Powrót z przeszłości

Po dziesięciu latach spokojnego życia, pewnego dnia ktoś zapukał do moich drzwi. To był Darek. Patrzył na mnie, jakby czas cofnął się do naszych szkolnych lat. Powiedział, że wrócił do miasta i chciałby poznać swojego syna. Nie miałam słów. Jak mógł po tylu latach nagle sobie przypomnieć o jego istnieniu?

  • „Nie masz prawa do Michała!” – krzyknęłam.
  • „To także mój syn” – odpowiedział spokojnie, ale w jego oczach widziałam determinację.

Rodzinne zderzenie

Kiedy powiedziałam o tym mojej mamie, kazała mi nie dopuścić go do kontaktu z Michałem. „Niech nie rujnuje waszego życia! On cię porzucił!” – powtarzała. Ale mój ojciec miał inne zdanie. „Może chłopak powinien znać swojego ojca” – powiedział cicho, co wywołało między nimi burzliwą kłótnię. Sama nie wiedziałam, co myśleć.

Pierwsze spotkanie

Wbrew swoim obawom, zgodziłam się, by Darek spotkał się z Michałem, ale pod jednym warunkiem – że będę przy tym obecna. Gdy Michał zobaczył Darka, patrzył na niego z ciekawością, jak na obcego człowieka. Darek próbował go rozbawić, ale chłopiec nie był zainteresowany. „To mój tata?” – zapytał później, kiedy wracaliśmy do domu. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.

Prawdziwe intencje

Kilka dni później Darek poprosił mnie o rozmowę. Powiedział, że chce spędzać więcej czasu z Michałem i że złoży wniosek o ustalenie kontaktów. Byłam wściekła. Jak mógł po dziesięciu latach nagle żądać praw do dziecka, o które nigdy nie dbał?

  • „Chcesz być ojcem, bo nagle zrobiło ci się nudno?” – zapytałam z ironią.
  • „Zrozumiałem swoje błędy i chcę to naprawić” – odpowiedział. Ale czy naprawdę mu wierzyłam?

Cała prawda

Kilka dni później dostałam telefon od znajomej. Okazało się, że Darek wrócił do miasta, bo niedawno jego firma splajtowała i został sam. Pojawił się u nas, bo potrzebował czegoś, czego nigdy wcześniej nie chciał – rodziny, oparcia. Nie chodziło o Michała, ale o niego samego.

Kiedy powiedziałam mu, że znam prawdę, spuścił wzrok. „Chciałem… po prostu chciałem zacząć od nowa” – wymamrotał. Ale dla mnie było już za późno. Powiedziałam mu, że Michał nie jest zabawką ani ratunkiem dla jego problemów.

A Wy? Co myślicie o tej historii? Czy Darek powinien mieć prawo do kontaktu z synem po tylu latach? A może Zofia postąpiła słusznie, broniąc swojego dziecka? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

error: Treść zabezpieczona !!