Żyliśmy pod jednym dachem z zaborczą ciotką. Wiecznie narzekała i widziała świat w czarnych barwach. W końcu znalazłam na nią sposób

Życie z zaborczą ciotką było jak niekończący się test cierpliwości. Narzekania, pouczanie i wieczne pretensje – to była codzienność, którą znosiłam latami. Ale pewnego dnia coś we mnie pękło…

Gdy wyjęłam z szuflady stare zdjęcia, wpadłam na plan, który miał raz na zawsze zakończyć jej despotyczne rządy. Jednak, gdy przyszło do realizacji, zaczęłam wątpić, czy to na pewno dobry pomysł…

Życie pod jednym dachem z zaborczą ciotką

Moja ciotka Halina była kobietą z piekła rodem. Od kiedy wprowadziła się do nas po swojej rozwodzie, życie w domu zmieniło się w koszmar. Halina widziała świat w czarnych barwach i nie omieszkała przypominać nam o tym każdego dnia. „Wasze pokolenie nie ma kręgosłupa”, „Dom na wsi to była jedyna mądra decyzja w moim życiu” – jej narzekania rozbrzmiewały od rana do wieczora.

Moja mama, choć zazwyczaj opanowana, szybko zaczęła unikać ciotki. Tata, początkowo pełen współczucia dla swojej siostry, przestał wracać na obiady, bo każda rozmowa z Haliną kończyła się awanturą. Zostałam tylko ja – najmłodsza w domu – jako jej jedyny obiekt tyrad.

Kiedy przestałam milczeć

Najgorsze było to, że Halina zawsze wiedziała lepiej. Gdy zmieniałam fryzurę, komentowała, że „to teraz taka moda na bycie dziwadłem?”. Kiedy zrobiłam awans w pracy, ironicznie zapytała: „Ile dałaś szefowi w kopercie?”. Jej zgryźliwości były bolesne, ale najgorsze dopiero miało nadejść.

Pewnego dnia podczas rodzinnej kolacji Halina zaczęła wyliczać, ile kosztuje jej utrzymanie. „Gdyby nie ja, to byście już dawno utonęli w długach. Powinniście być wdzięczni, że jestem tutaj i wam pomagam!”. Jej słowa były jak policzek. Wiedziałam, że coś muszę zrobić.

Plan, który miał wszystko zmienić

Tydzień później znalazłam w szufladzie stare zdjęcia Haliny. Na jednym z nich była uśmiechnięta, z pięknymi falami blond włosów, stojąc obok mężczyzny, który trzymał ją za rękę. Znałam tę historię – to był jej pierwszy chłopak, Zbyszek. Zerwali, gdy Halina wyjechała do pracy za granicę, ale mama wspominała, że przez wiele lat nie mogła o nim zapomnieć.

Wpadłam na szalony pomysł. Znalazłam Zbyszka w mediach społecznościowych. Mieszkał w sąsiednim mieście i, co najważniejsze, był samotny. Napisałam do niego, wyjaśniając, kim jestem, i zaproponowałam spotkanie. Zbyszek od razu odpowiedział: „Halina? Nie uwierzę, że chciałaby mnie jeszcze zobaczyć, ale jeśli ją przekonasz, przyjadę”.

Gdy plan się realizował

Nie było łatwo namówić Halinę. Najpierw wybuchła: „Co za idiotyczny pomysł! Nie mam ochoty grzebać w przeszłości!”. Jednak coś w jej spojrzeniu zdradziło, że mimo wszystko była ciekawa. Po wielu przekonywaniach zgodziła się na spotkanie.

Zbyszek przyjechał tydzień później. Kiedy Halina go zobaczyła, jej twarz, zazwyczaj zacięta, rozpromieniła się. To był pierwszy raz od lat, gdy widziałam ją bez śladu narzekania. Spędzili razem cały dzień, spacerując i wspominając dawne czasy.

Cała prawda wyszła na jaw

Kilka dni później Halina podeszła do mnie z listem w ręku. „Wiesz, co napisał Zbyszek? Chce, żebym do niego dołączyła i pomogła mu prowadzić mały pensjonat nad morzem”. Patrzyła na mnie z wyraźnym wzruszeniem. „Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale… może masz rację. Może czas coś zmienić”.

Halina wyprowadziła się miesiąc później. Oczywiście, nie obyło się bez kilku gorzkich komentarzy, ale w końcu dom wypełnił się ciszą i spokojem. Co najważniejsze, ciotka Halina przestała być tą samą zgorzkniałą kobietą.

A Wy, co sądzicie o tej historii? Jak byście postąpili na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

error: Treść zabezpieczona !!